…] mała dzisiaj skończyła całe 4 miesiące . Sysolinka rośnie-ma 48cm i waży troszkę ponad 17kg-klocek z niej niesamowity.
Ma już w miarę ustalone poglądy na świat, stado i swoje w nim miejsce . Jednym słowem, rośnie mi mały porządkowy i nowy przewodnik.
Bardzo pilnuje kolejności w stadzie, każde głupie zabawy dusi w zarodku i przypomina delikwentowi, gdzie jest jego miejsce.
Wygląda to tak, że albo wskakuje upatrzonemu biedakowi na grzbiet albo wczepia się zębiskami w szyję i szarrrrpie.
A że jest malutka, często zostaje brutalnie zdeptana i przewrócona-co owocuje bulgotem i złym okiem.
Na żarcie ma bardzo konserwatywne poglądy-co w jej misce-nie patrzeć, nie wąchać, nie myśleć o tym, precz z gapiami...Moja, moje, moje, choćby miał jej brzuch pęknąć z przeżarcia.
Reszta misek jest do wspólnego użytku-tutaj Sysolinka wyklucza prawo własności i bezczelnie chapie z miski np
Picassowi, który z natury jest powolnym niejadkiem.
Nie jest istotne, że pies na nią warczy, że ją odpycha ,gulgocze-ważne jest, co ona zdąży chwycić, zanim ją pogoni zębami.
Ona oczywiście od swojej michy odgania zwierzaki w promieniu metra- -doskakuje i łapie za fafle w międzyczasie łypiąc bardzo złym okiem. Trafił mi się wyjątkowo pokojowo nastawiony model .
Na dworze to istny potwór-zżera mi wszelkie wystające części roślin, na feee ucieka, udaje potulną ale zaraz jak
się odwrócę ma pełną mordę zielska i badyli.
Szlag trafił maliny, róże i rododendron. Ogrodnik ze mnie żaden na szczęście, bo oprócz tego chłopcy leją
strumieniami na iglaki, które o dziwo na razie rosną. W sumie twardo postawiłam sprawę iglakom-albo rośniecie na moich warunkach, albo łopata i wykop.
No i oczywiście Sysolinka to najgłośniejszy burek w okolicy. Za każdym razem musi robić zamieszanie przy płocie-choćby tylko pozorne.
Potrafi bestia dziamgolić sama do siebie. Najpierw duże psy nabierały się na szczekot, leciały na złamanie karku, z pianą na pyskach a tutaj...nic.
Jak już są sąsiedzi przy płocie-nie przepuści żadnemu.
Obrażają się do piątego pokolenia wstecz i na szczęście od ręko albo zęboczynów dzieli je solidnie zamocowana
siatka.
Ale ona i Edward mogłyby całymi dniami przegadywać się z psami za płotem-szczególnie z krewką AST-ką. I niestety panna potrafi oszukiwać. W nocy baaardzo chce się jej i Edwisiowi siusiać-już nie mogą wytrzymać, płaczą, sapią.No tragedia.
No to Jacek zarzuca kurtkę na krótkie spodenki od piżamki, półkaloszki na nogi i jak ojciec miłosierdzia
wypuszcza pieski w potrzebie-bo przecież Edwiś musi...
A psy w długą i do płotu, za dom, -Jacek półgoły lata po mrozie, w kaloszkach, bez skarpetek oczywiście i łapie
swoje dzieci .
Oczywiście sikanie na końcu, przed samym domem-bo po co tracić cenny czas na takie błahostki.
Kupona też można walnąć w domu, jak na dworze zabraknie czasu.
A najfajniej jest sikać na świeże posłanko a kupony robić psom do ich ulubionych klatek-na szczeście coraz rzadziej się to zdarza...
I oczywiście obowiązkowo trzeba ostentacyjnie wąchać to, co się zrobiło i wyrażać grymas obrzydzenia-bo przecież
śmierdzi.
Braki składników odżywczych można uzupełnić, wbrew temu, co mówią fachowcy-w śmietniku, jak pańcia na chwilę zostawi wielki plastikowy worek.
I w kociej toaletce oczywiście też- chrupki, że aż miło.
Można sobie też przynieść chrupek na łóżko i spożywać go w komforcie ,bez pośpiechu.
Sysolinka jest generalnie, jakby tak spojrzeć na jej kuzyneczki, mało latającym psem-skrobie się na stół, oczywiście,
wskakuje z łóżka na klatkę ,później na parapet .Żadne tam wielkie wyczyny, tylko trochę gimnastyki.
No i zaczęła naukę-najpierw przy płocie-pięknego stania ,z komendą-tak jak mamusia. Oczywiście chodzi o piękną mamusią Sysolinki.
Żeby można było powiedzieć-niedaleko pada jabłko...
Aaaaa… Zapomniałam jeszcze-mamy już prawie cały nowy garniturek ząbków- prawie, bo dopiero kiełki się przebijają.
Może dlatego mój klapek skończył w psich zębach i nadgryziona została ściana.
Były jeszcze inne szkody, ale przy pięciu psach i stukniętym kocie(drugi jest normalny)przestałam robić
zestawienia strat.
Generalnie Sysolinka czuje się bardzo dobrze w stadku-chociaż najmniejsza, nie ma z tego powodu kompleksów,
w sumie nigdy nie miała. Nawet próbuje bronić słabszych przed atakami panci-t akimi w zabawie oczywiście.
Taka głupiutka suczka-ale czasami potrafi pokazać różki […]